środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 2 "Pierwszy raz... A raczej pierwszy dzień (zboczuchy)"

Elooooo Didi powraca bejbsy :D Wasza prze głupiutka Dercy i jej chujowe wejście smoka xD Wiecie jak bym mogła to pewnie co każde słowo było by " xD" nie wiem czemu ale mam taką ochotę nieraz wcisnąć to iks de że aż trudno się jej pozbyć... A później przy obróbce je usuwam ale to ciii XD Miłego ludki :***
________________________________________________________________________________
*Dercy*
Czy jestem zdenerwowana pierwszym dniem? Nie! Ja jestem dziś energetyczną kuleczką! Czuje się jak 5-cio latek po trzech przecukrzonych kawach.
- Derc nie skacz jak pojeb bo cię za wariatkę uznają już pierwszego dnia.- Zaśmiał się Li.
- Daddy! - Wykrzyknęłam i przytuliłam zdezorientowanego chłopaka.- Pamiętaj łyżki i ja nigdy nie śpią.- wyszeptałam diabelsko Liasiowi do ucha.
- Zayn czy twoja siostra przypadkiem nie jest spokrewniona z Lucyferem?- zapytał lekko przerażony Liam.
- Wiem że to piekielne nasienie ale raczej nie.- popatrzyłam na swojego brata z pod byka wyłapując moimi prze błyskotliwymi oczami że trzyma Irene za łapkę. Od razu na usta wpełzł mi banan.Oparłam się o ramie Harolda, który też zobaczył to co ja.
- Wyczuwam nową parkę a ty Hazzi?- zapytałam owieczki, patrząc się na niego z coraz większym bananem. Pewnie wyglądam jak ten psychiczny koteł z Alicji, ale co tam! Sytuacja tego wymaga.
-Też to słyszysz? Zirene, Zirene! - Loczek rozszalał się i zaczął wołać Zirene jak opętany.
-Harry przytul mnie. Moje shipper'owskie serduszko rośnie.- udawałam że popłakuje gdzie na prawdę chciało mi się ryknąć śmiechem. Hazzi imitował mnie i tak się przytulaliśmy.
-A im co?- znam ten głos... O cholera to Luke!
-Lukeeeee! Cześć tłuczku!-przytuliłam kolejnego dziś chłopaka.
-Dercy, cześć mała.- przywitał mnie blondyn.
- Chuj ci w oko bo w dupę to przyjemność wielkoludziu. Ja nie jestem mała. Mam 1.76!- broniłam się.
- Tak chyba w szpilkach...- Zaz to było nie na miejscu dzido!  przekazałam po czym nasza 5 zaczęła się śmiać. No wiecie grzebanie w mózgach i gadanie w myślach przeznaczone dla rodzin królewskich itd. Aaaale brzmi to tak jakbym się wywyższała.
-Ej a my przypadkiem nie mamy wybierać sobie dodatkowych? - zapytał Nialler.
-Nooooo. Hahhah ja pierwsza cioty!- zawołałam i teleportowałam się do najbliższego stolika z zapisami.
Cholera! Jak to zrobiłaś? zapytał mnie Harry. Bejbe to się nazywa nauka. Z resztą myślałeś że czytałam tamtą księgę rekreacyjnie? Ja bez kożyści bym jej nie przeczytała. powiedziałam mojemu rozmówcy.
-Elo. Mogę wybrać zajęcia dodatkowe? - zapytałam jakiejś pani.
-Hey. Tak proszę. - od powiedziała.Podała mi pseudo tableta z 9 dziedzinami.
Muzyka/Taniec/Aktorstwo
Jazda konna/Biegi/Szachy
Pływanie/Szermierka/Czytanie
Podałam urządzenie kobiecie i odeszłam kilka kroków. Czaaaas pogrzebać braciszkowi w główce.
Co by tu wybrać... Muzykę, Bie... Jak to kurwa nie ma? cichutko pod nosem śmiałam się z brata. W gówniane szachy grać nie będę... Czyli jazda konna. Pyły... nigdy! Szermierka myślę że będzie okey. I teraz dołączyć do smarkacza. Zayn cholero jedna to że jesteś starszy o pięć minut nie robi ze mnie smarkacza, wielki monarcho od siedmiu boleści...  Może spadaj od mojej głowy?  Bo ci włosy oklepną?  Jestem starszy! Nie masz prawa obrażać mojej fryzury Derc.  kłócilibyśmy się dłużej gdyby nie pytający wzrok Irene.  No cóż gapiliśmy się na siebie z wrogimi minami więc dla niej to chyba nowość.
-Eeeelo. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Bitwa na spojrzenia? - zapytała Ire.
-One duuużo mówią. Z grubsza tak.- powiedział Zayn. Czyli nic jej nie mówimy? Nie możemy. Mieliśmy się nie ujawniać pamiętasz?
Nooo.  To ten ja powiem reszcie. Spoko młoda. A idź ty staruchu. 
Wyszłam z umysłu brata i weszłam do główek reszty.
Chłopcy! No? Czego? Nie możemy powiedzieć Ire że możemy porozumiewać się w myślach mamy się nie ujawniać zrozumiano?
Tak jest kapitanie! I to mi się podoba! 
-Ej to ten co wybraliście? -zapytał Luke.
-Muzyka,jazda konna i szermierka.- od powiedzieliśmy wszyscy.
-A wiecie że tylko te były dostępne?- zaśmiał się Luke.
-Pier...- nie dokończył Horan bo daddy go upomniał.
-Niall słownictwo.- ach nasz tatusiek Liasiek.
-Dopse tatusiu.- powiedział głosem dziecka.
-Ej my lekcje mamy!- przypomniała nam Irene.
-Czemu lekcje a nie apel?- zapytałam ciemnookiej.
-Bo na apel nie opłaca nam się iść bo za 5 minut się kończy.- do powiedział Luke. Ej a Loui coś dziś cichutki.
-Loui. Co tam?- przywitałam się z moją miłością ale mu tego nie powiem... Nie bo nie, i uj.
- Hey śliczna. A nic takiego. Robie sobie jaja z twojego kumpla. - Luka mi demoralizuje. Witam w mojej głowie Dercy. Yo!  Lou kontroluj się... Nie nie myślę o tym nie! przed mną staną obraz mnie. Kurde, ale dziwnie się patrzy na siebie. Przepraszam. Ale mniejsza.  Chodźmy do Luke'a.
*Irene*
 Weszliśmy do pełnej klasy, naszej klasy. Wszędzie znudzone twarze, boże dostaliśmy nudziarza? 
-Dzidobry. Szo wy tu robiciee?- lepiej wieśniok.
- Pan Morgan?- zapytał Liam.
- Jo Wiesiek z Zadupia. - uczniowie zaczęli się podśmiewywać.
-A to przepraszamy. - powiedział Li . Okazało się że nasza klasa jest obok. Weszliśmy i zobaczyliśmy. Nauczyciela  pana Morgan'a  w postaci czystego ognia.
-O to wy się nam tak zgubiliście. Jestem Chris Morgan. To co pokażcie co umiecie spóźnialscy. - Pierwszy był Luke. Z tego co słyszałam potrafi stać się ogniem. I dobrze słyszałam. Chłopak staną na środku, wy powiedział formułę i zapłoną czystym ogniem.
- Ooo proszę! Jesteś pierwszą osobą w klasie która jest na najwyższym poziomie. Gratuluje.- wy powiedział się pan Morgan.
- Niestety nie ostatni.- od powiedział mu chłopak.
-Nie? - zdziwił się nauczyciel. W tym samym momencie wszyscy razem zapłonęliśmy żywym ogniem tworząc tym niezłe ognisko.
- Tym mnie zaskoczyliście. Okey to teraz jakie trójki z was stworzyć... Zayn, Irene do Peter'a T., Louis, Harry, Dercy do ławki obok, Luke, Niall i Liam na lewo tamta pusta. Okey. W sumie zrobię wam luźną lekcje bo statut i o ocenach macie na necie i tam go przeczytacie, ale pewnie przez kolejne lekcje się z nim zapoznacie. - nauczyciel się uciszył i dał nam swobodę.
* Harry*
Hahahhahahahahah a teraz sobie pobuszuje w głowie Derc!
Tak jaram się tym wykładem jak Rzym za Nerona,ale plus taki że dał nam spokój,a ja nie siedzę z jakimiś kujonami tylko z moimi idiotami Harry'm i Lou. Elo piękna. No hey Hazz. Znowu grzebiesz mi w głowie? No może trochę? To twoje "trochę" jeśli nie wyjdzie dostanie piłą motorową! Hazz słuchaj jej, na serio ma piłę motorową.     Lou skąd miałaby ją mieć? To już moja sprawa skąd mam. Mam i nią grożę, a drwalem jestem kiepskim. To ja uciekam. I dobrze robisz.
***
*Dercy*
Ło ja pitole. Walnęłam się na kanapę i pewnie z niej nie zejdę.
-Derc suń dupę.- powiedział zmęczony Zayn.
-Nie...Chce mi się...-wydusiłam.
-Nie to nie.- usiadł na mnie, a raczej rozłożył się na mnie.
-Zaz...-wysapałam.
-Co?-zapytał winowajca.
-Zamieńmy się miejscami. Nie że coś ale ja się pod twoim ciężarem duszę.- skończyłam swoją wypowiedź. Zayn zlitował się nad moją osobą i już po chwili mogłam oddychać. Od razu wygodnie.
-Przyznam że jesteś miękka, ale kanapa bardziej.- powiedział Zayn.
A co się stało? Cóż gonili nas ludzie od Alice Goldhope. Kurfa ona taka złoto nadziejowa że mnie rozsadza od środka. Nie dość że nas gonili to z siekierami, a to ja mogę tylko używać tych narzędzi do mordu. A reszta dalej na lekcjach. My musieliśmy załatwić sprawę z papierami. Zaraz zasnę.
* Liam*
Jeszcze 5 sekund i jesteśmy w domu! 
-O Kurwa oni śpią przytuleni do siebie i żadne nie chce zabić drugiego! Święto!- wykrzyknąłem.
-Liam proszę cię daj nam spać, nie dość że papiery wypełnialiśmy 2 godziny to ludzie Alice nas zaatakowali bronią w stylu Derc.- oznajmił Zayn.
-Moje siekiery...- Dercy zaczęła coś mamrotać pod nosem jak to nienawidzi gdy inni używają jej broni.
-Nie gadaj że Goldhope tu jest.- powiedział Lou. On jesz najbardziej nienawidzi z nas wszystkich.
-Jest i chodzi z nami do szkoły...
______________________________________________________
Eloszka bejbsy. Oto rozdział mam nadzieje że się podoba :) Adios :*
~Dercy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz