środa, 5 listopada 2014

Rozdział 11 Luke oboje wiemy...

*Dercy*
Leżałam z Lukey'm plackiem na łóżku w pokoju gościnnym i czekałam razem z nim aż reszta brygady w końcu ruszy dupska i pofatyguje się do przyjścia tutaj. Mówiąc brygada miałam na myśli Mike'a, Ashton'a i Calum'a. Oni byli mi teraz potrzebni.
-Luke? - Wymamrotałam do chłopaka leżącego obok. W odzewie uzyskałam coś w stylu zdziwionego mruknięcia.
- Myślisz że  Ash i Ire... No wiesz? - zapytałam przyjaciela przekręcając się na brzuch by lepiej go widzieć.
- Jak gadałem z Ashton'em to wyznał, po namowach że jest w niej zakochany. Mówiłem mu, że Irene jest przecież z Zayn'em. No ale wiesz jaki on jest... - od powiedział. Luke miał świętą racje. To straszne. Chwyciłam się za czoło próbując odgonić od siebie myśl o Irwin'ie, Ire i bracie.
-Ey mała spokojnie. Wiemy jaki jest Ashton ale też dobrze wiesz że ma swoje życie, swój rozum.- skończył swoją wypowiedź pingwinek.
*Luke*
Od razu gdy zauważyłem że Derc walczy z samą sobą, przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem tłumaczyć, by trochę się uspokoiła. Nie powiem mi to pasowało... Boże Luke idioto o czym ty myślisz?! Przecież ona jest z Tomlinson'em...
-Luke oboje wiemy że on swojego rozumu nie za często używa. Pamiętasz jak zaczął śpiewać o mleku czekoladowym? Od tamtej pory z nim nie imprezuje.- wyznała lekko się śmiejąc z wspomnienia o chłopaku z kartonem czekoladowego mleka tańczącego i śpiewającego.
-Od 4 miesięcy nie byłaś z nim na tych wszystkich domówkach? A to cham! Nam mówił że zawsze z nim na nich byłaś.- wytłumaczyłem gdy napotkałem podniesioną brew Dercy.
-Jaka w tym różnica czy byłabym tam z nim lub nie hmmm? Tłumacz się Luke.- zapytała mierząc mnie wzrokiem. Kurde jak ja mam jej to wytłumaczyć? Przecież nie powiem że byłem zazdrosny, to by zniszczyło naszą przyjaźń. O chuj... właśnie utknąłem w FRIENDZONE'ie. Pod świadomie złapałem się za kark. Otwierałem usta by już coś na ściemniać ale Mike mnie uratował swoim wejściem do pokoju. Odetchnąłem z ulgą.
-Nie martw się Hemmo jeszcze wrócimy do tej rozmowy.- powiedziała uśmiechając się. Raju jak ja uwielbiam jej uśmiech.
-Te Hemmings . Przestań się w nią wgapiać z maślanymi oczkami, mamy ważną sprawę do obgadania.- wy powiedział swoją racje Clifford i usiadł na brzegu łóżka . Ukradkiem oglądałem reakcje Derc, na szczęście uznała to za kolejny żartobliwy tekst Mike'a. Czekaj! Skąd ja to mogę wiedzieć? Właśnie sobie sam zadaje pytania na które dobrze znam odpowiedź, ale jak już je zadałem to dam sobie znowu odpowiedź. Obserwuje ją od cholernych kilku lat, jak nie kilkunastu. Jestem popaprany... I ja się dziwię że ona jeszcze nic nie zauważyła. Czasem czuję się tak jakby wszystkie moje znaki które jej daje w ogóle do niej nie docierały... Pieprzony FRIENDZONE! Chciałbym złamać tą głupią barierę ale się boję, boję że ją stracę... To chore. Poczułem mocne uderzenie w brzuch z łokcia.
-Dercy! -podniosłem nieco ton głosu lekko luzując ręce wokół dziewczyny.
-Widzisz? Mówiłam że to podziała.- zachichotała i dała mi buziaka w policzek.- Nie gniewaj się na mnie za to proszę.- posłałem jej szeroki uśmiech.

 Nawet w snach nie miałem szansy by jej usta dotknęły mojej skóry. Wszystko we mnie buzowało. Boże znowu! Luke ogar . Uspokój się i nie myśl o niej. Ona wciąż siedzi w moich ramionach... Jestem idiotą.
-Mike. Gdzie Calum i Ashton?- zapytała zwracając się do kolorowłosego. 
- A jak myślisz? Calum zawsze marzył przecież o tym by nauczyć kogoś podrywu. Nadarzyła się okazja i ją wykorzystał. -Zaczął Clifford, po czym ucichł gdy do pokoju weszli Hood i Irwin.
-Dercy! Mogę na tobie wypróbować kilka tekstów?-zawołał do niej Ash.
-Niech stracę...- machnęła ręką, podsunęła się do krawędzi łóżka, a Irwin się do niej dosiadł. Uważnie obserwowałem przebieg sytuacji. Co nie za dobrze wpłynie na moją psychikę.
Ashton położył rękę na jej kolanie, podsunął ją ku górze co strasznie mi się nie spodobało. Aczkolwiek po czynności którą wykonał usłyszałem chyba najgorszy tekst jaki kiedy kolwiek słyszałem.
-Będziesz moja.- Wymruczał blondyn na co Derc wybuchła śmiechem i przewróciła się na plecy przy okazji uderzając o moje nogi. Po chwili gdy się lekko uspokoiła, otarła łzy zgromadzone w kącikach jej oczu, po czym wróciła do najstarszego.
-Ashton, wiesz że cię kocham tak po przyjacielsku, w sumie jak was wszystkich, ale muszę ci powiedzieć jedno. Jeżeli reszta tekstów brzmi podobnie to Cal nie nadajesz się na nauczyciela podrywu, a ty byś się tylko zbłaźnił. Teksty typu "Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Czy mam przejść jeszcze raz?" już dawno zostały ochrzczone jako najgorszy pomysł na podryw. Szczerze to uśmiech jest o wiele atrakcyjniejszy niż najlepszy podryw jaki byście sobie znaleźli w google'ach. Co lepsze masz coś czego prawie żadna się nie oprze. Masz dołeczki w policzkach. Szczerze sama je także uwielbiam. Teraz dostałeś również powód dlaczego zawsze ci wtykałam palec w dołeczek. Weź sobie moją zakichaną mowę do serca i bądź sobą, to wystarczy. Jeśli nie akceptuje cię takiego jakim jesteś to znaczy że na ciebie nie zasługuje.- zakończyła swój monolog i wstała z łóżka, usiadła na stoliku tak by nas wszystkich widziała.
-Wracając do tematu zebrania... Calum zacząłeś już zsyłać broń do naszej bazy na Aimeiz ? Powoli musimy już zacząć się uzbrajać. Ashton jak zwykle auta. I przy okazji skombinuj mi Bugatti Veyron Super Sport i Transtar Dagger GT. Także Veyron i Dagger jest mój, Mike zbierz swój sprzęt, a ja i Luke oraz Josh poskładamy go dobrze wiesz gdzie. Do Josh'a jeszcze zagadam więc się nie martwcie. Na razie to tyle. Powoli musimy się tam organizować, nigdy nie wiadomo co do głowy strzeli Goldhope.
*Irene*
- Bosz... Josh to chore czemu musimy to tu robić? ( bez skojarzeń ~ Irene )
- Tak, bo chyba nie chcesz żeby reszta się dowiedziała? - od powiedział.
- O nielegalnych wyścigach już wiedzą tylko nie wie Calum, Luke i Mike...
- No dobra a o tym że skręcasz najlepsze auta na świecie i obsługujesz się najbardziej skomplikowaną bronią na świecie to nikt nie wie? - zapytał się mnie.
- No nie wiedzą... i się nie dowiedzą... dobra Josh dawaj mi tu kluczyki i reszte sprzętu i naprawie to cacko - podeszłam do mojego kochanego autka i zabrałam się do naprawy razem z moim przyjacielem.
*Zayn*
Od dobrych 2 godzin nie mogę znaleźć ani Ire ani Dercy ani połowy innych ludzi... Czy oni mnie po prostu nie informują czy nie chcą mnie informować. Krążąc bez celu po salonie usłyszałem cichy krzyk, odruchowo okręciłem się wokół własnej osi, ale to był błąd gdyż teraz mogę podziwiać jakże wspaniałą posadzkę...
-Sorka. Jeszcze nie ogarnęłam tej maszyny teleportacyjnej w 100%.- zaśmiała się strzelając po głosie Dercy.
-Mówiłem żeby jej tego nie dawać!- uniósł się Hood.
-Te czerwony kapturek (Hood to z angielskiego kaptur :3 stąd to przezwisko ~Dercy) a komu Mike miałby to niby dać? Wątpię żebyś znał dokładne współrzędne każdego miejsca które jest dla nas ważne. -Dercy miała jeszcze coś mówić ale jej przerwano. Od kiedy ona taka kłótliwa i cięta na Calum'a? Oy biedny chłopak... Dercy lepiej mieć za sojusznika niż wroga. Mimo swojego debilizmu jednak myśli do tego przyszłościowo i strategicznie. Od zawsze nadawała się do  tej roboty.
-Możecie ze mnie zejść? Oraz powiedzieć gdzie Dercy?- zapytałem.
-Ja? A tutaj jestem! Oślepłeś braciszku?- zapytała mnie Derc.
-Miałem na myśli Irene. To jak wiecie gdzie jest?- zadałem ponownie pytanie.
-Jesteś idiotą... Macie połączone pod świadomości i łatwo możesz ją z lokalizować ciołku...
___________________________________
No i nareszcie jest ^^
Jak zwykle twórczość mieszana ;)
~Dercy