czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 19 'HOLLYWOOD' no tak Los Angeles.

*Ashton*
Byliśmy...właściwie to nie wiem gdzie. Irene dała mi jakiś napój, który wypiłem sama wypiła taki sam. Powiedziała mi że zabrała je Dercy, to jakieś eliksiry żeby nas nie mogli namierzyć. Tylko był tego mały minus. Nie mogliśmy używać czarów po inaczej wszystko pójdzie się paść. Nie miałem pojęcia gdzie jesteśmy więc postanowiłem się zapytać.
- Mała, gdzie my właściwie jesteśmy? 
- Nie widzisz? W aucie -odpowiedziała wkurzona, w sumie to mało powiedziane była wkurwiona po telefonie od Zayn'a. Nie dziwie się jej, że postanowiła go opuścić. Dupek myślał, że jak pójdzie za samochód to go nie będzie widać. Nie wiem jak można zrobić coś takiego mojej słodkiej małej Ire. Z zamysłu wyrwał mnie dźwięk telefonu mojej przyjaciółki. 
- Odbierz bo zaczyna mnie to wkurwiać. -powiedziałem patrząc się na torebkę w której znajdowała się komórka. Irene popatrzyła się na mnie.
- Potrzymaj kierownice
- Ale ja nie...patrz ile jest na liczniku! -dodałem jeszcze głośniej.
- 150, wielkie mi haloo. -przeciągła ostatnie słowo i pościła kierownice. Nie myśląc zbyt wiele złapałem za nią a Ire się do mnie uśmiechnęła. Odwróciłem szybko głowę w jej kierunku aby sprawdzić co robi. Wygrzebała telefon z torby i powiedziała tylko 'Dupek' i wyrzuciła urządzenie przez okno, usłyszałem tylko odgłos rozwalania się komórki. Ire patrzyła na mnie wyczekująco, postanowiłem pościć kierownice aby ona przejęła stery. Po kilku godzinnej jeździe zauważyłem ogromny napis 'HOLLYWOOD' no tak Los Angeles. Mieliśmy tu kiedyś przyjechać i dum, dum, dum jesteśmy! OH YEAY! 
*Luke*
-Cholera.- mruknął do siebie Mike przyciągając tym moją uwagę.
-Co tam stary?- zapytałem z wielką znalezienia przyjaciela i Irene. 
-Są nie wychwycalni... Ale gdy tylko któreś użyje mocy... Tylko skąd by mieli... -Mówił dalej do siebie zielonooki.
-Luke! Ktoś zabrał kilka butelek z mojej pracowni. Brakuje dwóch eliksirów ... Oops. -Uciszyła się gdy zobaczyła Mike'a. Wpadła... Zastanawia mnie czasem czy nie powinienem jej pilnować.
-Jakiej pracowni? Nie mów że... Skąd w ogóle wiesz że można? - Plątał się w pytaniach i wędrował wzrokiem ode mnie przez Dercy do Calum'a.
-A on wie?- Zapytałem wskazując wzrokiem na Calum'a. Ona tylko pokiwała potwierdzająco głową.
-Mogłam tego nikomu nie mówić...  Teraz same kłopoty z tego.- mruknęła moja mała Dercy po czym uderzyła głową o moją klatkę piersiową.
*Dercy*
Ta całaa sytuacja mnie przerasta... Calum miał racje tylko udaję silną, tak naprawdę jestem krucha i niestabilna. Czekaj, czekaj... Wcale tak nie jest... Spinam dupę, muszę ją znaleźć.
-Chłopaki muszę coś sprawdzić, zostajecie tu czy któryś idzie ze mną?- zapytałam próbując sobie przypomnieć zaklęcie teleportacji.
- Idziemy wszyscy. Nie ma sensu tu siedzieć, na razie nic nie wymyślę...- westchnął
*Irene*
- Irene! Irene?!Ey mała gdzie jesteś?!- obudził mnie melodyjny głos mojego przyjaciela. Przetarłam leniwie oczy i się podniosłam.
- Osz kurwa!- wrzasnęłam wściekła, po tym jak walnęłam się w głowę. Wypełzłam spod samochodu i wyszłam do Niall'a , który pałętał mi się po kuchni. -hej misiek.- mruknęłam siadając na krześle.
- Siemka mała
- Mała to jest twoja pała
- A ty już od rana jesteś wredna- potrząsnął głową z politowaniem.
- Zakuło w serducho- poklepałam się lekko dłonią po piersi, a później zanieśliśmy się śmiechem. -co ty tu robisz tak wcześnie?- zmieniłam temat. Horan postawił przede mną kubek z herbatą mówiąc standardowe 'uważaj gorące'. Zawsze mi to powtarza. Nagle drzwi mojego domu się otworzyły, a później przede mną staną Irwin -następny co nie umie spać.
- Laska jest 13. Co on tu robi? -zmierzył zimnym wzrokiem Niall'a, a później usiadł obok mnie.
- Przyjaciel, który twierdzi że dobrze zrobiłam wyjeżdżając od Zayn'a, a i przeszkadzasz nam.
- Trudno- zwiną mi kubek z przed nosa i napił się czego po chwili pożałował. -kurwa gorące- powiedział z wystawionym językiem. Zaczęłam śmieć się jak głupia - ogarnij się dziewczyno.
- Jesteś u mnie w domu i mi rozkazujesz? A i nauczysz się kiedyś pukać?!
- Nie muszę pukać, żeby zobaczyć co robisz.
- Jakbym się teraz całowała co byś zrobił? -sama nie wiem czemu o to spytałam, ale to pytanie wypadło z moich ust jak z procy. Chociaż chcę znać odpowiedź.
- Przyjebał bym mu- wzruszył ramionami z chamskim uśmieszkiem.
- Nieważne. Niall to o czym chciałeś gadać? -zmieniłam szybko temat, ponieważ nie mam zamiaru słuchać już odpowiedzi na moje głupie pytanie 'co byś zrobił jakbym się całowała?' 
- Jakiś Sam ma do ciebie sprawę, powiedziałem mu że wróciłaś ale nie masz czasu. Ale on i tak chce twojej pomocy- jak ten ciul powie jeszcze komuś o naprawie jego auta, to go osobiście zajebie. Kurwa nie potrafi utrzymać tego w sekrecie? Debil, kompletny debil.
- Co robisz później?
- Nie teraz Ashton- uciszyłam go gestem dłoni- nie ma mowy w niczym mu nie pomogę, więc nie masz się o co martwić.
-Ire- mierzył mnie wzrokiem
- Mówię prawdę słyszysz? Obiecuję- wystawiłam dłoń w jego kierunku z wyprostowanym małym paluszkiem, który chwycił swoim,a następnie przyłożyliśmy kciuki do siebie. To taka nasza jakby umowa. Przyrzeczenie na mały palec.
- Trzymam cię za słowo.- wskazał na mnie palcem i ruszył w stronę wyjścia.
- Niall! Czekaj!- krzyknęłam za chłopakiem -jesteś pewien, że cię nie namierzą? -no co? muszę się upewnić. 
- Nie bój się, mam swoje sposoby nawet na tą małą cwaniarę-powiedział i puścił mi oczko na co się tylko uśmiechnęłam. Gwałtownie odsunęłam krzesło i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam z szafy ciuchy i poszłam się umyć. Włosy rozczesałam i wróciłam do pokoju. Wzięłam do ręki laptopa i usiadłam z nim na łóżko. Po odpaleniu komputera zaczęłam przeglądać tagi z nowymi wózkami. Zaczęłam oglądać strony z najszybszymi autami i na pierwszym miejscu, tak jak z resztą myślałam był Bugatti Veyron Supersport.
Te auto to marzenie każdego faceta na świecie. Ma tez zajebistą cenę, która wynosi 10 milionów. Czego można się spodziewać skoro to cudeńko ma silnik o pojemności 8 litrów, z momentem obrotowym 1500 Nm i mocą 1200 KM. Do 100 km/h rozpędza się w 2,2 sekundy, a jego V-max wynosi 431 km/h. Ładnie. Jakbym miała sprawdzić moje konto to mogę z dumą powiedzieć, że mnie stać. Tylko że to kupa kasy. Chuj z tym, ja wiecznie żyć nie będę, a forsę zarobiłam uczciwie. Chwyciłam za komórkę i wykręciłam numer do sprzedawcy.
*Zayn*
Nie wiedzieliśmy co robić, Irene nie odbiera telefonu. Nosz kurwa! Tak trudno odebrać tą pieprzoną komórkę?! Siedziałem z Peter'em na balkonie. Nie lubię gościa, ale nie mam ochoty teraz robić jeszcze większe zamieszanie niż jest. 
- Widziałeś Ire? -zapytał ten dupek, a ja czułem jak mięśnie mi się napinają.
- Pojechała do domu, do San Diego- odwróciłem się i zobaczyłem Josh'a, który w ręku trzymał świstek. Podszedł bliżej i podał mi kartkę.
'Przepraszam Josh, ale muszę wrócić do domu. Wiem że cię zawiodłam, ale muszę odpocząć i przemyśleć kilka spraw. Nie chce też ściągać JEJ uwagi na mnie, ani moich przyjaciół, bo to nie fair, żebyście cierpieli za moją głupotę. Wybacz... Ire :*'
Jaką kurwa głupotę, w co ona się wpakowała?! Z tego zamyślenia wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Otworzyłem wiadomość
'Ładna ta twoja Irene jest taka urocza i seksowna. Szkoda, że taki dupek jak ty ją rani. Zaopiekuję się nią za ciebie B'
Ja pierdole! Zajebie go jeśli ją tknie. Niech nawet nie próbuje mnie wyprowadzić z równowagi.
______________________________________________________Nie jest jakiś specjalnie długi, ale chcę aby rozdziały wychodziły minimum raz w tygodniu :* 
Jak myślicie kim jest B'?
Zayn i Irene, czyżby koniec?   
Jak rozdział?
Ostatnie pytanie...Jak poszły testy gimnazjalne? Mam nadzieję, że będzie okay :P
~Irene :*