*Dercy*
Mała. Ey wstawaj. Taaa już ci wstanę... Mruknęłam coś na pozór przypominające moje nie zadowolenie, walić to zostaje kotem, może w końcu się wyśpię, najem i kij wie co jeszcze...
-Luke zostańmy jeszcze chwilę w tym wygodnym łóżku, nikomu to nie zaszkodzi, może się wyśpimy, śniadanie nie... - mój monolog przerwał pomruk mojego brzucha. - Dobra, jest ważne, chodźmy jeść.- wstałam i przeciągnęłam się po czym zebrałam się z Hemmings'em do kuchni po jedzenie.
-Nie wiem co w ciebie wstąpiło, ale masz racje zjedźmy coś.- uśmiechnął się do mnie prze rzucając sobie mnie przez ramie i znosząc mnie na dół.
*Zayn*
Mam serdecznie dość tego całego Ashton'a i Peter'a. Te ich odzywki do Irene...Ona jest tylko i wyłącznie moja!
- Ey! Malik debilu! -wydarł się czyjś głos zapewne Josh.
- Czego? -zaraz? jak on do mnie powiedział?
-Wiesz może gdzie jest kotna? -`że kto proszę?
-...
- Malik jesteś skończonym kretynem, teraz powiesz mi że nie wiesz kto to jest?
- No ten...przecież wiem. -nie nie wiem.
- Jasne już to widzę. Nawet nic nie wiesz o swojej dziewczynie.
- Josh!daj mi spokój dopiero wstałem...
- Czyli nie wiesz gdzie jest Irene? -to o nią chodziło...nie można mówić jaśniej? A właściwie to gdzie ta mała się szwenda? Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer Ire, odebrała po trzecim sygnale.
I-Irene, Z-Zayn
Z- Hey, mała gdzie jesteś?
I- Zayn muszę was opuścić przepraszam.
Z- Irene! Co ty chcesz właściwie zrobić?
I- Naprawić swoje głupie błędy przez które mam kłopoty, pa nie dzwoń więcej.
Z- O co ci znowu chodzi?
I- Nie wiesz?! Naprawdę? To ci przypomnę, taka ładna blondynka na wyścigu pół naga. Którą prawie tam przeleciałeś!! NARA! -rozłączyła się...jaka blondynka? Jaki wyścig?
- Co Zayn? Zaskoczony? Bo ja się jej nie dziwie. Zabrała Ashton'a ze sobą.
- Co ty w ogóle do mnie mówisz?
*Dercy*
-No i zabrała ze sobą Ashton'a!- dokończył swoją wypowiedź Zayn.
-Wiedziałam że tak będzie śmietniku! Masz wpierdol, ale najpierw muszę znaleźć Ire! Ja pierdole z osłem się mózgiem zamieniłeś idioto?! - zdenerwowana targałam się za włosy i nerwowo chodziłam po pokoju wrzeszcząc obelgi do brata. Czy on do cholery nie wie co ona przeszła? Nie wie czemu tak się zachowuje? Kurwa...
-Dercy uspokój się, wymyślę coś!- warknął do mnie.
-Sam się uspokój! Wiedziałam że ten wyścig nie jest dobrym pomysłem! Weź już kurwa więcej nie myśl, bo ci to nie wychodzi!- rozłączyłam i rzuciłam telefonem o ścianę, nawet się nie rozpadł... Oparłam się o ścianę i po niej zjechałam. Czy ja muszę zawszę tracić bliskie mi osoby?
-Dercy? Ey co się dzieje?- usłyszałam głos Calum'a, jeszcze jego tu brakuje...
-Po co tu przyszedłeś? Popatrzeć jak płaczę? Zobaczyć jak nisko upadam? Wiesz co? Nie będziesz musiał długo na mnie patrzeć, wyjeżdżam szukać Irene, bo nie chcę jej stracić jak straciłam ciebie, Louis'a i Nathan'a... - Już się podnosiłam, ale mnie zatrzymał przytulając do siebie, przez chwilę się wyrywałam, ale przycisnął nas do ściany.
- Nikogo nie straciłaś! Zrozum to że wszystko w sobie trzymasz nie jest dobre! Ja zawszę tu jestem, Luke i reszta też! Nie potrafię zrozumieć czemu tak bardzo się zmieniłaś... Dercy ja wiem że w środku dalej jesteś tą samą kruchą i nieśmiałą dziewczynką którą... W każdym razie, zawszę byłem przy tobie, nie chciałem cię ranić, ale nie dałaś mi wyboru, sama wiesz jak reaguje! - jego słowa tak mną wstrząsnęły że zapomniałam co miałam zamiar powiedzieć.- Dercy zrozum zależy nam na tobie, mimo że udajesz niezależną...
-Nie udaje Cal... Ja... Ja po prostu obiecałam sobie być silną, nie mogę się poddać, albo nie potrafię... - Wpatrywałam się mu prosto w twarz, mimo że chciałam ponownie się rozpłakać skrupulatnie powstrzymywałam łzy przed wypłynięciem.
-To samo mi kiedyś powiedziałaś. "Obiecałam sobie być silną", dla mnie nadal jesteś tą samą małą dziewczynką, która przychodziła zwierzyć mi się z wszystkich zmartwień. Wiesz... Byłaś kiedyś moją małą księżniczką wiesz? Może to śmieszne, ale z perspektywy czasu tak cię pamiętam. Czekaj który Nathan? - zapytał zmieszany.
-Kress.- gdy to usłyszał bardziej mnie do siebie przytulił i wyszeptał do ucha kilka słów.
-Nie martw się księżniczko, twój rycerz powrócił...
*Luke*
Nie wiem czy dobrze zrobiłem wysyłając Calum'a do Dercy, ale ktoś musiał porozmawiać z Mike'm i namierzyć Irene... To wszystko dla dobra mojej kruszynki, tylko dla niej...
________________________________________
Ech... Przepraszamy bardzo...
~Dercy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz