Kochana Holiday :D Tutaj ta idiotka Dercy xD Moja Ire sb w Ustroniu Morskim siedzi sb z dwoma dupami a ja kisze się jak Forever Alone w domu xD Bardzo dziękujemy za obserwacje to ten z dedykejszyn fo ju ;* Hahah xD
____________________________
*Louis* (Lekko nastrojowa muzyka polecam, jak się skończy to tu druga nutka )
Usłyszeliśmy śmiechy dobiegające z domu. Sami siedzieliśmy nad basenem, od razu zerwaliśmy i uaktywniliśmy nasze moce nasze moce, w razie nie przyjaciół. W sumie to trochę idiotyczny pomysł bo nikt praktycznie nie wie o naszej bazie wypadowej. W sumie z wszelkiego internetowego gówna nie widać jej do czasu gdy się nie złamie zabezpieczeń pola siłowego, które które projektował ten tamten tenczowy... Czekaj jego nazwisko brzmiało jak imię wielkiego czerwonego psa z bajek dla dzieci...To było Clifford! Tak Michael Clifford! Teraz pamiętam. Gdy mieliśmy już atakować zza drzwi balkonowych zobaczyliśmy moją Dercy i Luke'a z Mike'im którzy targają ją jak wór ziemniaków w stronę basenu. Od mojej księżniczki było słychać piski i groźby lecące w stronę blondyna i... tęczowego. Od razu zaprzestaliśmy pozycji obronnych i wpatrywaliśmy się w sytuacje jak sroka w kość tudzież ciele na malowane wrota. Chłopcy postawili Dercy przed basenem, wymienili między sobą spojrzenia i obieli MOJĄ do jasnej cholery MOJĄ DZIEWCZYNĘ i wskoczyli do basenu. Oni sami szybko wypłynęli a po Derc nie było śladu ponad wodą. Już miałem się zerwać by wskoczyć do wody ale jednak ta diablica miała inne plany co do tamtej dwójki. Oni nie zdawali sobie sprawy że Dercy w szybkim tępię im wodę podgrzewa. Dopiero gdy była bliska wrzeniu z oriętowali się o co cho. Wypęzli szybko z basenu a ten mały loczuś wyleciał z wody na... smoczych skrzydłach?
-Derc nie gadaj że znasz też więcej zaklęć Julianosa.- zaczął z nie dowierzaniem w głosie Mike.
-Został mi tylko dział z miksturami ale to mało co tego. Kilka trucizn, lub jakichś innych dupereli.-zaśmiała się Dede.
-Przepraszam cię za lasery, jak mam ci to wynagrodzić?- zapytał przerażony Mike.
-Idiota.-zawołała i wepchnęła go z powrotem do basenu, po czym ciągnąc śmiejącego się Hemmings'a za rękę podeszła do nas.
-Dercy !- zawołał za nią Clifford wyłażąc z basenu.
-No co Mikey?- zapytała do zmierzającego w jej kierunku chłopaka.
-Nic tylko jesteś najlepszą przyjaciółką jaką znam, to co tulimy?- zapytał obejmując Derc, która wykręcała się od przemoczonego Michael'a.
-Dość tych czułości, ona jest moja.- mruknąłem i "odebrałem" moją księżniczkę od Mike'a.
*Dercy*
Usiadłam wieczorem na tarasie z kubkiem herbaty w rękach. Sączyłam powoli gorący napój i obserwowałam niebo.
Było lekko zachmurzone, ale gwiazdy w niektórych miejscach były widoczne. Nie zauważyłam kiedy ktoś się do mnie dosiadł, nie miało to dla mnie większego znaczenia, puki ta osoba się nie odezwała.
-Hey. Spać nie możesz?- Zwróciłam swoją uwagę na Ire która zadała mi pytanie.
-Aż tak bardzo to widać?- zapytałam z uśmieszkiem przeciągniętym na prawą stronę.
- Jest już 1 kochana, to AŻ tak nie widać nieee.- zachichotała przyjaciółka akcentując "aż".
-Wspominam moje naprawdę dziwne dzieciństwo.-powiedziałam z twarzą zwróconą w stronę księżyca.
-Czyżby dzieciństwo z nimi wszystkimi?- zapytała wskazując palcem za siebie na naszych chłopaków którzy po małym seansie spali w dziwnych pozach ale mniejsza o to. Pociągnęłam kolejny łyk herbaty. Mojej ulubionej miętowej.
-Niekoniecznie.-odparłam wymijająco, podziwiając jak chmury przesuwają się po nieboskłonie na moim rodzinnym Bradford.
-Stało się coś?- zapytała mnie patrząc lekko zdezorientowana.
-Przez około 3 lata od wieku 10 lat byłam na Ziemi. Nie wysłali mnie tam rodzice, porwano mnie i cóż mieszkałam z pewną rodziną w Polsce. Nadal znam dobrze ten język.- wytłumaczyłam przyjaciółce. Nigdy nie wspominałam o tym wydarzeniu prawie nikomu znali je tylko ci którym bezgranicznie ufam.
-Jak to porwano?!- podniosła lekko ton tak żeby nie obudzić chłopaków.
-Normalnie... Co ty filmów nie oglądasz? Ale wracając to miałam tam przyjaciółkę. To było jakieś imię na I ale na prawdę nie pamiętam.- zachichotałam i czekałam na odzew z jej strony.
-Cz czy to t tak wyglądałaś?- wydusiła z siebie jąkając się lekko. Pokazała mi zdjęcie z dzieciństwa, mojego dzieciństwa...
-To ty?- zapytałam gdy przypomniałam sobie te 3 lata które spędziłam właśnie z nią. To dopiero spotkanie.
-Taaak. Mój boże spotkałyśmy się znowu. Tak jak mówiłyśmy. Cholera to straszne.- zaśmiała się Irene.
- Mi to mówisz? Ja to w ogóle straszna.- zaśmiałam się robiąc głupią minę rozbawiając przyjaciółkę jak za dawnych czasów. Zaraz do niej dołączyłam i śmiałyśmy się nie mogąc przestać.
______________________________
Nie wiem jak wy ale mi się całkiem całkiem podoba :) Lou zazdrośnik, Dercy zagrożeniem życia dla Mike'a xD i wyjaśnienie naszego tytułu. Nieprawdaż że uroczo :p No i ten w bohaterach mała rewolucja jak i również na samym blogu lekka podmianka kolorków xD
~Dercyyyyy :*
Omomom *-*
OdpowiedzUsuńDziekuję ♥
Świetny ;)
Przepraszam ale dopiero teraz przeczytałam :)
Czekam na nn.
Pozdro :)